W Krakowie trwają targi książki, zaś pisarz Sławomir Shuty w swojej najnowszej książce pt. „Jaszczur” o takich właśnie targach pisze. Niewielki fragment, w którym bohater - pisarz rozmawia ze swoim kolegą po piórze: „Chyba też wejdę do filmu, bo już nie daję rady z tym gównem, kto teraz w ogóle czyta?, mówię, ale nie brzmi to dobrze w sytuacji zastanej, bo na targach ludzi od zajebania, kolejka ciągnie się jak jelito długie, ale co oni właściwie czytają?, same szity pod pachą, kryminały, biografie, reportaże. Kryminał, reportaż, mówię, książki o gotowaniu, odchudzaniu, wypociny celebrytów oraz tak zwana oferta dla najmłodszych, do chuja to jest niepodobne, rynek zepsuty do cna, ludzie mają łajno w głowach i gówno jest na tych targach, mówię, a on się zgadza, ale nie do końca, bo też jest na tych targach, właśnie idzie cegły podpisywać”. Jak reklamuje tę książkę wydawca, jest to demaskatorska opowieść o funkcjonowaniu „wielkich warszawskich domów wydawniczych”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz