„Był wyjątkowo zjadliwy, ponieważ mógł szybko rozmnażać się w płucach, czyniąc to nawet kilka razy szybciej niż zwykły (…), co z kolei wywoływało równie niekontrolowaną reakcję immunologiczną znaną w nowoczesnej terminologii medycznej jako burza cytokin. (…) Pogarszało to tylko stan chorych, gdyż ich płuca zaczynały się wypełniać mieszaniną komórek odpornościowych, a także krwią oraz płynem przedostającym się do pęcherzyków płucnych przez uszkodzoną tkankę. Prowadziło to do uduszenia się ofiary zwanego obecnie zespołem ostrej niewydolności oddechowej (ARDS). Dokładnie to właśnie stwierdzono podczas licznych sekcji zwłok przeprowadzonych w latach 1918-1919: płuca, a czasem całe jamy ciała zmarłych okazywały się pełne krwawego, pienistego płynu, który był przyczyną niezwykle dramatycznych i alarmujących objawów choroby, takich jak ciemnogranatowe zabarwienie twarzy i skóry (wynik niemożności przedostania się tlenu do krwi) oraz krwawienie z nosa i uszu”. Przytoczony fragment nie jest częścią scenariusza prequela do kolejnej części „Obcego” lecz wyimkiem z książki Johna Abertha-historyka, specjalisty od problematyki czarnej śmierci czyli dżumy. Tu zaś dotyczy grypy, której pandemia tuż po I wojnie światowej zabiła na całym świecie…100 milionów ludzi! Pandemia ta była najbardziej śmiertelnym wybuchem choroby i przewyższyła wszystkie znane dotąd ludzkości „spektakle masowej śmierci”. Taki też tytuł nosi ta książka, w której autor opowiada kolejno o: dżumie, ospie, gruźlicy, cholerze, przywołanej grypie i AIDS. Ciarki chodzą po plecach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz