Wrześniowy numer magazynu o książkach „Papermint” 9(13) zamieszcza obszerny wywiad z Agatą Tuszyńską. Autorka kilkunastu książek, w tym biografii Krzywickiej, Gran, Koprowskiego i przygotowywanej na jesień „Tyrmandowie. Romans amerykański” pytana o proces pisania, odpowiada: „To potworna męka. Nie znoszę pisać, nie znoszę tego jako czynności fizycznej. Boli mnie bezruch, sztywny kręgosłup, samotne siedzenie przy biurku. Robię to tylko z poczucia obowiązku. (Wobec siebie i zaangażowanych w moją książkę ludzi, bohatera, świadków, wydawcę…) I dlatego, że nieporównana jest radość z napisania dobrego akapitu. A potem chwila złapania tempa, zrytmizowania konstrukcji, znalezienia właściwego głosu. Natomiast samo pisanie jest okropne. Wierzę, że tylko grafomani lubią pisać. To ciężka praca, coś na kształt tłuczenia kamieni. A przede wszystkim praca samotna. Przeżywanie po raz kolejny tragicznego losu opisywanej postaci, przymierzanie go w nieskończonych odsłonach, bywa rujnujące psychicznie”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz