Mit warmiński numer 6. Parys – jeden z pięćdziesięciu synów Priama i Hekabe chociaż za młodu pasał trzodę i za nauką nie przepadał, był młodzieńcem rozsądnym ponad miarę, co docenił sam Zeus powierzając mu rolę arbitra w słynnym sporze pomiędzy Herą, Ateną i Afrodytą. Wydarzenie miało miejsce na weselu Peleusa i Tetydy. Panie prześcigały się we wciskaniu kitu skołowanemu Parysowi. Na przykład Hera dawała mu Azję, Atena wmawiała, że zostanie sławnym mędrcem i niepokonanym wodzem. Obie przelicytowała Afrodyta obiecując mu rękę najpiękniejszej kobiety świata czyli Heleny. Jak to mówią, lepsza Helena w garści niż mądrość na dachu. Wybór był oczywisty. Sęk w tym, że wspomniana ręka należała już do Menelaosa – króla Sparty. Cwany Parys wykorzystał fakt nieobecności gospodarza w domu i podebrał mu żonkę. A że przy okazji rąbnął mu znaczne ilości mienia, musiał wiać. Wraz z Heleną ukrył się u tatusia w Troi. Wkrótce wyruszył za nim wściekły małżonek Heleny – Menelaos. Zadyma była nieunikniona. Tu akcja przenosi się na ziemię warmińską do malowniczego Węgorzewa. Za lokalną prasą podaję: „Wczorajszego dnia 50-letni Menelaos, gdy dowiedział się, że jego konkubina nie wróciła na noc, postanowił załatwić sprawę za pomocą rękoczynów i noża. W kamienicy spotkał 52-letniego Parysa. Doszło do szarpaniny. Zazdrosny Menelaos został uderzony w twarz, ma także rozcięty kciuk. Jego rywal ma ranę ciętą szyi. Obaj byli pijani. Pierwszy spędził noc w policyjnym areszcie, drugi został umieszczony w giżyckim szpitalu”. Jak wiadomo, wojna trojańska czy też jak kto woli wojna o Ilion, trwała równych dziesięć lat. Ponoć historia lubi się powtarzać, a zatem spór o węgorzewską Helenę potrwa jeszcze ładnych kilka sezonów. Coś mi mówi, że z czasem Menelaos i Parys zamienią noże na sękate laski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz