sobota, 14 lipca 2012

Janerka bez lipy




Od kilku lat organizowany jest w Olsztynie „Festiwal Piosenki Inteligentnej Bez Lipy”. Nazwa pochodzi od drzewa, które blisko 150 lat rosło na dziedzińcu zamkowym, lecz pewnego dnia przegrało nierówną walkę z siłami natury. To pod tym drzewem odbywały się rokrocznie „Olsztyńskie Spotkania Zamkowe Śpiewajmy Poezję”. Pamiętam, że resztki tego co zostało z drzewa, pocięto na drobniutkie szczapy i obdarowano nimi ludzi związanych z tutejszą kulturą. Gdzieś nawet mam ten fragment drzewa, które obserwowało występy Kaczmarskiego, Sojki, Groniec, Zamachowskiego czy Opanii. Wczorajszego wieczora wybrałem się z żoną na koncert Lecha Janerki w ramach wspomnianego festiwalu. Artysta przyjechał z trzyosobowym zespołem. W pobliskim sąsiedztwie największego na świecie gramofonu "Bambino", którego pilnował ochroniarz, zagrał najstarsze utwory, te z czasów Klausa Mitffocha. Były więc „Ogniowe strzelby”, „Śmielej”. Potem sięgnął po materiał zebrany na „Historii podwodnej”, ale były też i utwory z późniejszych płyt z hitowymi „Ramydada”, „Paragwaj”, „Rower”. Lech Janerka pomimo zbliżającej się… 60! (To już w przyszłym roku) jest w doskonałej formie. Dał dwugodzinny koncert. Na bis odśpiewał „Jezu jak się cieszę”. Zakończył „Wyobraź sobie” z płyty „Dobranoc”, co biorąc pod uwagę późną porę, było całkiem na miejscu. Uwaga, na wiosnę 2013 roku artysta zapowiada zupełnie nową płytę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz