W 1992 roku Wiktor Pielewin napisał minipowieść pt. „Omon Ra”, która w Polsce ukazała się drukiem w towarzystwie innych opowiadań dopiero w roku 2007. Główny bohater tej historii – Omka jest uczestnikiem kursu dla kosmonautów mających odbyć lot na Księżyc. Inną perspektywę, bo tego, który wybiera kandydatów do lotu w Kosmos, przyjął reżyser Aleksander German Jr. Wczoraj wieczorem TVP Kultura pokazała jego film pt. „Papierowy żołnierz”. Świat w tej opowieści jest wypełniony obrazami brudnoszarego stepu, błota, torów donikąd, po których suną platformy z rakietami. Po bezkresnych przestrzeniach na koniach i wielbłądach przemieszczają się byli lotnicy, teraz będący jakimiś odrealnionymi domokrążcami sprzedającymi odzież. Awarie są na porządku dziennym. Lekarz–internista Daniła obserwuje mężczyzn wyselekcjonowanych do pierwszego lotu. Wybór tego jedynego powoduje u niego stany chorobowe. „Za kilka dni wyślemy człowieka na śmierć”, notuje. Ogarnęła go obsesja spalania. Wszędzie czuje spaleniznę. Obserwuje spadające z nieba popalone i roztrzaskane manekiny. Żołnierzy palących obozy karne, w których ciągle żyją ludzie zamknięci w nich nawet w latach trzydziestych, a teraz przepędzani donikąd. „Gdzie ja się podzieję?”, pyta stara więźniarka. Wszędzie wałęsają się głodne psy, do których strzelają żołnierze. „Po co psy? One tylko potrafią pilnować”, mówi jeden z żołdaków. Psy spłoną. Być może spłonęli również rodzice Daniły – cenieni lekarze, którzy nie przeżyli obozu. Syn spotyka ich w wizjach. „Umrzesz – mówi ojciec – i znów będziemy razem”. Moskiewscy koledzy Daniły, z którymi po obronie doktoratu spotyka się na daczy, też się spalają. Piją wódkę i śpiewają balladę Bułata Okudżawy o papierowym żołnierzyku, który „poszedł w ogień, zginął w mig”. Małżeństwo Daniły płonie. Nina chce mieć dziecko. O jego pracy mówi: " Te rakiety są po to, żeby zrzucać bomby". On w stepie znalazł sobie inną kobietę, która przecież też się nie liczy. Ważny bowiem jest tylko lot odliczany w kolejnych odsłonach. Lot w Kosmos, niczym czarodziejska różdżka, ma wszystko zmienić. Rakiety mają wyzwolić od strasznej przeszłości, być powodem do dumy. Dać podstawy nowego, sprawiedliwego życia. Wyselekcjonowani kosmonauci rywalizują o pierwszeństwo. W pamięci zapadają obrazy mężczyzn w kombinezonach i hełmach próbujących przejażdżki rowerami po sięgającym połowy kół błocie. Imitujących normalność, wewnątrz przerażonych. Nazywają siebie Łajkami, od imienia psa. Ćwiczą na polach, w cerkwiach, z których usunięto dzwony. Jeden z nich podczas ćwiczeń zapala się w komorze, inny podejmuje samobójczą próbę. „Trochę się boję, ale kim byłbym, gdyby nie ten lot?” – mówi Jura i dodaje: „Nie ma żadnego losu, to wymysły”. Lecz kiedy już wraca na Ziemię, dziękuje Bogu. To śmierć Gagarina dziesięć lat później doprowadza do spotkania przyjaciół na daczy. Nie ma wśród nich Daniły, który umarł w dniu pierwszego udanego lotu. Nie ma też części uczestników spotkania sprzed blisko dekady. Ktoś się powiesił, ktoś emigruje, rozwiódł się, stracił pracę. Żona Daniły jest już kimś innym, zabrała ze stepu jego kochankę. Zamieszkały razem. Obie są wewnętrznie wypalone. Film Germana jest gorzką opowieścią o epoce „kroków na skróty”, która musiała zakończyć się niepowodzeniem. Warto obejrzeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz