„Powieść Tomasza Białkowskiego wpisuje się więc w nurt modnych obecnie, „miejskich” utworów z kryminalnym dreszczykiem. A ponieważ opisywany przez autora region puszczański jest, i jezior pełny, nie zabraknie w „Drzewie morwowym” także leśnych gęstwin, zrujnowanych, poniemieckich pałaców i wodnych otchłani. Każdemu według gustu jego! Sama formuła utworu – szczypta perwersji, nietypowe zbrodnie, tajemnica sprzed lat i biblijne motywy – i tym razem sprawdza się nieźle. Tego rodzaju koktajl, o ile przyrządzony zostanie w sposób zdatny do spożycia, gwarantuje dobrą rozrywkę. Czytelnik śledzi wątki, zbiera poszlaki, wiąże zdarzenia w sensowną całość – i usiłuje rozwiązać zagadkę „Motyla”, chcąc wyprzedzić w tym zadaniu głównego bohatera. Powodzenia, łowco skarbów! „Drzewo morwowe” zapewni ci kilkugodzinną ucieczkę od rzeczywistości, a może nawet nakłoni do wyprawy na północ, do królestwa jezior. Książka w sam raz na wakacje: lekka, łatwostrawna i wciągająca”.
Tak ocenia powieść Natalia Bilska i dołącza do już sporej grupy życzliwie oceniających „Drzewo morwowe” czytelników. Całość tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz