piątek, 27 lipca 2012

Stalowe nerwy

Obiecałem, że napiszę o finale sprawy tajemniczego zaginięcia śmiercionośnego pocisku, który wykradziono trzem strażakom-ochotnikom we wsi Pacółtowo. Po groźbach policji i prośbach mediów z TVP i radiem RMF FM na czele, bomba się szczęśliwie odnalazła. W jednym ponurym kawałku, warto zaznaczyć. Nie było spadających na linkach z nieba antyterrorystów, nie pojawiły się żądania okupu, groźby samobójczego aktu działacza partii PSL uwikłanego, jak większość jego rodziny, w nieczyste praktyki. Nie objęto wioski kwarantanną, obyło się bez mediatora, psychologa, sznura karetek pogotowia. Ten, który pocisk przywłaszczył, podrzucił go bezczelnie banalnie kilkadziesiąt metrów od chlewika, w którym pocisk przeciwpiechotny w spokoju rdzewiał ostatnich siedemdziesiąt lat. Trudno powiedzieć, czy sprawca kradzieży zostanie pojmany. Z mieszanki piasku i popiołu niełatwo zdjąć odciski palców, a zdaje się, że procedury w takich przypadkach są jednoznaczne – bombę należy zdetonować na wydzielonej przestrzeni możliwie szybko. Z drugiej strony niezwykle mogłaby wyglądać 220-osobowa kolejka podejrzanych do stolika, przy którym zbierano by odciski ich kciuków. Tyle sobie liczy, wcale nie martwych dusz, wieś Pacółtowo. Wszak ukraść mógł każdy, bez wyjątku. Chłop pragmatycznie, dziecko dla zabawy, starzec z sentymentu, a kobieta, by pijanemu chłopu bombą pogrozić. Być może w chwili, kiedy piszę te słowa, po pocisku pozostał jedynie nieprzyjemny, gryzący dym. Trwają poszukiwania sprawcy, któremu grozi osiem lat odsiadki. Osobiście jestem za umorzeniem śledztwa. Człowiek, który wpierw brawurowo podwędził niewybuch i pognał z nim przez wieś, by uczynić to ponownie, lecz w przeciwnym kierunku, zasługuje na słowa uznania. Takie stalowe nerwy w czasach gdy zewsząd nas czymś straszą to rzadkość.

1 komentarz:

  1. Bardzo trafna puenta... Pamiętam tę histrorię i przypomniałam sobie przy okazji afery podsłuchowej - aktualnej - nie pytajcie dlaczego. I pomyślałam, że przejrzę internet by przypomnieć sobie jak to się skończyło.

    OdpowiedzUsuń