środa, 16 maja 2012

Dla kogo Gryfia?


Maj to chyba najgorętszy okres wręczania wszelakich nagród, wyróżnień i nominacji w świecie literackim. Po ogłoszeniu nominacji do Nike, Gdyni, Orfeusza – nowa nagroda ogólnopolska za tom poezji, wręczeniu nagród: Kapuścińskiego (Liao Yiwu), Lindego (Andrzej Bart), „Mistrza promocji i czytelnictwa” (dla najlepszych bibliotek w Polsce – wygrał Chrzanów a raczej tamtejsza biblioteka miejska) pora na kolejne trofea. W sobotę poznamy zdobywcę Silesiusa, do którego wskazano siedmiu autorów. W tym samym czasie swoją nagrodę – Gryfię przyzna miasto Szczecin. To zupełnie nowa nagroda. Różni się ona od innych tym, że może ją otrzymać wyłącznie kobieta. Do finału weszło osiem książek. Wśród nich „Dom żółwia. Zanzibar” Małgorzaty Szejnert. To książka o wyspie, na której prowadzono największy na świecie targ niewolników, a teraz dokonuje się tam ponownie kolonizacja za sprawą bezdusznego przemysłu hotelarsko - turystycznego. Wielkość pisarstwa Szejnert polega na tym, że każda z jej książek podejmuje inny temat. Po „Czarnym ogrodzie” sadze o Górnym Śląsku, „Wyspie klucz”, podróży na wyspę Ellis, na której znajdowało się centrum przyjmowania imigrantów, napisała książkę zupełnie niepodobną do wcześniejszych. Kilka miesięcy temu miałem zaszczyt poznać Małgorzatę Szejnert, która była gościem Kortowskich Spotkań z Literaturą. Po świetnym spotkaniu przyjęła zaproszenie na kolację, podczas której zdradziła nieco na temat nowej książki, o której opowiadała niezwykle zajmująco. Jaka jest Małgorzata Szejnert prywatnie? Spieszę z odpowiedzią: Taka jak jej książki – Dociekliwa, mądra, niezwykła. Czy muszę wskazywać moją faworytkę do Gryfii?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz