czwartek, 3 maja 2012

O "Leze" napisano, czyli odrobina historii

Kazimierz Brakoniecki, Prowincja człowieka. Obraz Warmii i Mazur w literaturze olsztyńskiej, Olsztyn 2003.
„Zostając przy lokalnym świecie przedstawionym, chciałbym wymienić najlepsze opowiadanie Tomasza Białkowskiego z tomu „Leze” (2003, druga seria „Portretu”). Tytuł opowieści – „Rozchrema”, miejsce akcji - superprowincja między Suszem a Prabutami. Bohaterowie - zdeklasowani chłoporobotnicy (!), dzisiaj - postpegeerowcy. Naturalizm plebejski, wymowa - wstrząsająca. Może więc powrót do Realizmu przez duże R nabiera rozpędu?”

Marcin Jurzysta, „Undergrunt” [2003, nr 9]
„Uważam, że proza Tomasza Białkowskiego jest nie tylko interesująca pod względem literackim, ale również jako dokument, świadectwo naszych czasów. Polecam ją wszystkim, którzy na co dzień boją się patrzeć na rynsztoki ulic, ławki przed sklepami monopolowymi, ofiary gwałtów i całą chorą psychicznie Polskę”.

Grzegorz Giedrys, „Undergrunt” [2003, nr 9]
„Autor wyróżnia się tym, że ma znakomity słuch językowy”.

Robert Ostaszewski, „FA-art.” [2002, nr 3]
„Białkowskiemu udało się coś, co – jak pokazuje przykład prozy tworzonej w ostatnich latach – wcale nie jest łatwe. Połączył prozę bardzo prywatną, momentami nawet obsesyjną, w której nie cofa się przed wywlekaniem bolesnych, a zarazem wstydliwych traum, z prozą – ujmę to w sporym skrócie – o zacięciu obyczajowo-społecznym, prezentującą z nieomal werystyczną dokładnością konkretny, wyraźnie oznaczony wycinek rzeczywistości”.
 „Pisze od zawsze [...] - robi to z niewątpliwą korzyścią nie tylko dla siebie, ale i dla czytelników. Bo tworzy sprawnie i zajmująco. [...] Umie sklecić porządną fabułę i wiarygodne, niebagatelne postaci”.

Marta Cuber, „Opcje - on line” [2003, nr 2/3]
„A czym innym, jeżeli nie odwracaniem świata na lewą stronę, ujawnianiem jego szwów, wiszących nitek i rozprutych ściegów jest literatura? Czym innym jest dobra literatura jeśli nie, jeżeli nie podszewką życia? Białkowski wie o tym dobrze i stawia w swoim tomie na rewers. Nie to, iżby gustował w demistyfikacji. Ale i nie tak, żeby ścielił swój świat jedwabnymi prześcieradłami. Już raczej przetyka go upośledzonymi, zepchniętymi na boczny tor życia, osobowościami. Interesuje olsztyńskiego autora człowiek gorszy, nieprzystosowany, szykanowany, z garbem (choćby tylko metaforycznym). A mówiąc ogólnie - problem obcości”.

Przemysław Pilarski, „Ha!art” [2003, nr 14]
„Umie sklecić porządną fabułę i wiarygodne, niebagatelne postaci. Tylko tyle?, zapyta może zdziwiony moim peanem czytelnik. Aż tyle, odpowiadam.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz